Pierwszy śnieg.
Idealna okazja do lepienia bałwana
oraz urządzenia bitwy na śnieżki. Drzewa w parkach przystrojone
były lampkami, witryny sklepowe pełne sztucznego śniegu oraz
świątecznych artykułów. Na ulicach mnóstwo dzieci przyklejonych
do szyb sklepów z zabawkami. Gdy rodzice próbowali odciągnąć
swoje pociechy od wystawy te zaczynały płakać pokazując maskotki,
które pragnęły dostać. Mężczyźni przebrani za Mikołajów
pozowali do zdjęć oraz nucili świąteczne piosenki spacerując po
wąskich alejkach.
Sztuczna radość i pierdolone
szczęście. Idealny obrazek z tradycyjnymi potrawami i przystrojoną
choinką w tle. Dobrze wszystkim znane melodie, które po tygodniu
ciągłego słuchania potrafią wkurwić. Ciągle uśmiechnięte
twarze, mnóstwo prezentów, odwiedziny babci, ciasteczka imbirowe i
cholerne filmy puszczane tylko w święta. Po Sylwestrze wracało
skurwysyństwo i egoizm, które utrzymywały się do następnego
Bożego Narodzenia.
Początkowo ten okres był dla mnie
wręcz sacrum. Uwielbiałem przygotowania do uroczystej kolacji, stos
prezentów pod choinką i wyczekiwanie na pierwszą gwiazdkę wraz z
bratem. Był to jeden z niewielu wieczorów, które spędzaliśmy
całą rodziną. Ojciec zawsze zjeżdżał z trasy na dwie godziny
przed kolacją. Zazwyczaj przywoził nam ulubione słodycze, które
zjadaliśmy jeszcze przed posiłkiem. Po naszych szóstych urodzinach
spędzaliśmy święta jedynie z mamą, bo tata wyprowadził się od
nas. Założył nową rodzinę z jakąś blond suką. Po trzech
latach nasza rodzicielka poznała bogatego muzyka, który mieszkał
na obrzeżach miasta w luksusowej willi. Do ukończenia przeze mnie i
Billa gimnazjum, w święta znów byliśmy we czwórkę.
Później wszystko się spierdoliło.
Cała atmosfera tego okresu była dla mnie cholernym obowiązkiem.
Nienawidziłem całej sztuczności jaką oferowała nam matka i
Gordon. Zawsze organizowali cholernie tradycyjne i idealne kolacje z
dużą ilością ludzi. Brakowało mi rodzinnego ciepła jakim byłem
otoczony w dzieciństwie. Magia Bożego Narodzenia prysła...
Parę lat później święta spędzałem
samotnie z piwem w dłoni i dobrym porno w telewizji. Nie zamierzałem
rezygnować ze swojej własnej tradycji, mimo że miałem prywatną
kurwę na skinienie palca. Był to rytuał, który sprawiał, że
stawałem się chociaż na chwilę człowiekiem.
Mijałem wiele osób, które niosły
reklamówki pełne jedzenia oraz prezentów. Moją uwagę przykuł
niewysoki blondyn o niebieskich oczach. Był ubrany w czarny
płaszczyk i kozaki na koturnie. Kolejny, pierdolony pedał. Tacy jak
on powinni gnić pod ziemią, więc postanowiłem mu pomóc w
przedostaniu się na drugą stronę. Chwyciłem go za wierzchnie
ubranie i popchnąłem. Wylądował na ośnieżonym chodniku.
Przeciągnąłem jego drobne ciało w ciemny zaułek i kopnąłem je
z całej siły.
Cichy głos błagający o litość.
Kolejne uderzenie w twarz i silny cios
w brzuch. Pragnąłem jego śmierci. Chciałem, by cierpiał, w końcu
homoseksualiści na to zasługiwali. Biłem go bez skrupułów po
twarzy, brzuchu i klatce piersiowej. Śmieć, pedał, podgatunek
człowieka.
Po chwili krew wypływająca z głowy
chłopaka zabarwiła pobliski śnieg. Ostatni raz kopnąłem ciało i
oddaliłem się z miejsca zdarzenia. Nie chciałem przecież
wylądować w więzieniu.
Gdy otworzyłem drzwi mieszkania do
moich nozdrzy dotarł zapach ciasteczek imbirowych – tradycyjnego,
świątecznego wypieku. Zaskoczony, skierowałem się do kuchni,
gdzie Nicolette wyciągała blachę z piekarnika.
-Po co to wszystko? - spytałem,
opierając się o framugę drzwi.
-Przecież są święta. -
odpowiedziała niepewnie, zerkając na mnie.
-Nie wszyscy je obchodzą, więc po
cholerę wszystko przygotowujesz? - chwyciłem parę ciastek i
cisnąłem nimi o pobliską ścianę. - Tyle dla mnie znaczą.
Wielkie nic.
Zauważyłem w jej oczach łzy, gdy
sięgała po miotłę. Sprzątając pozostałości po wypiekach jedna
z nich spłynęła po jej policzku. Po chwili odrzuciła zmiotkę i
podniosła się podchodząc do mnie pewnym krokiem.
-Jesteś cholernym skurwysynem Tom.
Traktujesz mnie jak śmiecia, chociaż mamy równouprawnienie na tym
świecie. Może i jestem twoją pierdoloną własnością, ale
chociaż w święta mógłbyś pokazać swoją ludzką twarz, którą
tak doszczętnie chowasz przed wszystkimi.
Nie ukrywałem, ale zaskoczył mnie
spokojny ton głosu szatynki. Nagle poczułem mocne uderzenie w
policzek. Zostawiła mi piekący ślad w kształcie drobnej dłoni.
Spojrzałem na nią, będąc w całkowitym oszołomieniu. Co jak co,
ale nie spodziewałem się takiego obrotu sytuacji. Chwyciłem ją za
nadgarstki i przyparłem do ściany. Nasze usta dzieliły zaledwie
milimetry. Pocałowałem ją zachłannie z odrobiną agresywności.
Poczułem dziwne kłucie w brzuchu, lecz postanowiłem to zignorować.
Każde zetknięcie się naszych warg było coraz bardziej namiętne.
Objąłem ją w pasie i przemieściliśmy się do mojego pokoju, by
skonsumować dziką namiętność, jaka się pojawiła.
*
Miękkie usta muskające
rozpaloną skórę szyi.
Czułość i delikatność
zastępowały agresję, którą zazwyczaj emanował. Szybko pozbawił
mnie sukienki i popchnął na materac. Nasze usta co chwilę stykały
się ze sobą, powodując narastające podniecenie. Po chwili
czarnowłosy chłopak znalazł się nade mną i spojrzał w moje
oczy. Pierwszy raz widziałam w nich iskierki prawdziwej ekscytacji.
Podobała mi się ta wersja Toma – czuła, delikatna i prawdziwie
spragniona dotyku. Dotknęłam niepewnie jego umięśnionego torsu,
nie przerywając kontaktu wzrokowego. Poczułam jak jego ciało
drżało z podniecenia. Przesunęłam palcami po idealnie
wyrzeźbionym brzuchu, zatrzymując się tuż nad linią bokserek.
Popchnęłam go powoli na miejsce obok i usadowiłam się okrakiem na
dolnej części jego tułowia. Rozpięłam mu spodnie i pochyliłam
się nad nim, aby go pocałować. Nasze wargi znów się połączyły,
a miękka broda delikatnie łaskotała mój podbródek. Jego dłonie
znalazły się na moich pośladkach, które zaczął niepewnie
pieścić. Pozbawiłam go górnej części ubrania, niechętnie
odrywając się od jego nabrzmiałych od pocałunków ust.
Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Zeszłam z jego brzucha i
zsunęłam z jego bioder ciemne, obszerne dżinsy. Po chwili na ziemi
wylądowały również kolorowe bokserki. Czarnowłosy powoli
przymknął powieki, rumieniąc się delikatnie. Przez takie
zachowanie sprawiał wrażenie, jakby odbywał swój pierwszy raz.
Grał cholernie niepewnego siebie prawiczka, co nieziemsko mi się
podobało. Pochyliłam się nad jego męskością i objęłam ją
wargami. Uwielbiał, gdy to robiłam. Zaczęłam bawić się
językiem, kreśląc nim małe kółka. Nagle odsunął moje usta od
swojego członka i spojrzał mi w oczy:
-Nie rób tego Nicky, nie
tym razem. - szepnął, po czym pocałował mnie delikatnie.
Uległam ciepłu jego warg,
kładąc się na brudnym materacu. Po chwili poczułam go w sobie.
Ten seks różnił się od poprzednich – był delikatny i czuły.
Powoli poruszał biodrami sprawiając mi coraz większą przyjemność.
Przymknęłam oczy rozkoszując się bliskością jego ciała. Po raz
pierwszy przekonałam się jak romantyczne może być intymne
zbliżenie.
Kochaliśmy się bez
pośpiechu, tak jakby świat miał zaraz przestać istnieć. W tej
chwili byliśmy dla siebie. Żadne z nas nie interesowało się tym
co działo się za oknem, bądź pobliską ścianą. Liczyliśmy się
my, połączeni ze sobą jak Ying i Yang.
Głośne westchnięcie
wydobywające się z jego ust, gdy po raz kolejny przycisnął moje
biodra do swoich. Spragnione usta całujące szyję bardzo
delikatnie, szorstkie palce muskające skórę pośladków. Gorący
oddech w okolicy mojego ucha i ciche stęknięcie, a wraz z nim
wyczekiwany przeze mnie szczyt. Wiłam się pod jego ciałem, na
przemian jęcząc i krzycząc. Osiągnęłam apogeum rozkoszy w
bardzo krótkim czasie. Parę mocniejszych ruchów i on także
dołączył do bram nieba. Spełniony położył się obok mnie i po
raz pierwszy przytulił moje drobne ciałko do siebie. Pierwszy raz
od dawna czułam się komuś potrzebna. Wtuliłam się w niego i
pogrążyłam się w spokojnym śnie.
____________________________________________________
Hallo!
Za szybko Was pochwaliłam, moi drodzy.
Wyczekując na komentarze i irytując się, że tyle osób "lajkuje" mój post na facebooku, a na blogu milczy, postanowiłam, że na Chapterze 7 skończę na ten moment.
Jednakże, Chapter 8 jest w trakcie czytania w kółko streszczenia i przemyśleń, jak go zacząć.
W obecnej sytuacji niestety nie wiem kiedy pojawię się z czymś nowym (trzymajcie kciuki, by jak najszybciej. W końcu student podczas sesji się nudzi :3)
Mam nadzieję, że spodobało się wam i zostawicie ślad po sobie.
Buziaczki,
Wasza Allein
Okay, jestem bardzo zadowolona z tego, że wreszcie usiadłam do tego opowiadania i je przeczytałam. To już wiesz, ale podoba mi się fakt, że rozdziały są względnie krótkie, treściwe i rzeczowe. Konkretna wizja do przekazania, dużo szczegółów dla czytelnika, które pobudzają wyobraźnię. Same zalety :)
OdpowiedzUsuńChyba, nie pamiętam dokładnie, bo swego czasu czytałam dużo opowiadań, nie spotkałam się z takim... charakternym biegiem wydarzeń. Tom jest przedstawiony przez Ciebie w zupełnie innym świetle, niż ja lubię go opisywać, choć wizja młodego gniewnego niesłychanie mi się podoba. Mimo, że niezmiernie szkoda mi Nicolette i nie mogę się pogodzić z tym, że za trochę ponad osiemset złotych sprzedaje swoje ciało, wierzę, że wszystko sięi jakoś ułoży, bo się powoli wszystko prostuje w jej życiu. Mimo wielu opisów lekko się czyta, i z pewnością powinnaś się mocno (!!!!) zastanowić nad tym, na co mnie namawiałaś na początku naszej prywatnej rozmowy.
Zostaję na stałe i kompletnie nie rozumiem, dlaczego tutaj nie ma jeszcze komentarzy :)
Kochana Allein, mam nadzieję, że Mamusia Wena wpadnie bardzo szybko z wizytą i podsunie Ci nowe pomysły! Jestem bardzo ciekawa, jak to się wszystko dalej potoczy. Czekam na kolejny rozdział, a wiesz, że ja nigdy nie mam dość :*
OdpowiedzUsuńNo, no. Widzę, że Nicolette jest odważną dziewczyną i nie bała się powiedzieć Tomowi trochę prawdy o nim samym. Jemu chyba to się spodobało, skoro zaraz postanowił skonsumować jej ciało ;p
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest bardzo intrygujące, chociaż czasem brakuje mi akcji w rozdziałach. Myślę, że są nieco za krótkie ;) Ale jeśli Ty masz na nie taką koncepcję, szanuję to. Pozdrawiam :)
Czyżby Kaulitz uwolnił swoje najgłębiej skrywane uczucia? Wydaje się, że tak, lecz myślę, że jest to tylko chwilowe - z pewnością wróci on do swojej skorupy twardziela i zacznie na powrót udawać.
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy rozwój wydarzeń!
Jestem, już nadrobiłam wszystko u Ciebie, znowu.
OdpowiedzUsuńKiedyś przepadałam za świętami Bożego Narodzenia o wiele bardziej, teraz coś się popsuło i nie odczuwam tej samej, towarzyszącej mi niegdyś radości przynależności do jakiejś rodziny. Nicolette postawiła mu się, co zdecydowanie nim wstrząsnęło. Zmieszał się Tom, co chciał szybko zamaskować niedbałym pocałunkiem. Ale ja i tak swoje wiem. Nie zamydli mi oczu, choć alergia daje o sobie znać. Będę czujna, nie dam się tak łatwo. To tylko chwila słabości, tego jestem w stu procentach pewna. Niedługo wróci niezrównoważony, agresywny Kaulitz.
A, zapomniałabym:
UsuńDużo weny, chęci, czasu Ci życzę i czekam na ciąg dalszy! :3
No juz nie moge sie doczekac ! Ta historia po prostu zawladnela moimi myslami ;) mam nadzije ze wena dopisuje bo marnowac taki talent az szkoda :) nie pisze czesto komentarzy ale jak zobaczylam ze juz dawno nic nie dodalas postanowilam podzielic sie moja opinia :) niesamowite ! Wracaj szybko bo juz nie wytrzymujemy bez ciebie :* pozdrawiam
OdpowiedzUsuń