.

.

czwartek, 19 marca 2015

Chapter 1

Kevin Rudolf - In the City

Nad małym, niemieckim miasteczkiem wschodziło słońce.
Zegarki pokazywały godzinę piątą czterdzieści. Niektórzy wstawali z ciepłych łóżek, by przygotować się do wyjścia z domu do pracy, bądź szkoły. Kobiety krzątały się w kuchni przygotowując smaczne śniadanie dla członków rodziny. Mężczyźni zakładali garnitury i szykowali się na kolejny dzień spędzony za biurkiem. Dzieci ubierały się w wygodne ubrania, pakowały książki do plecaków. Wszyscy spotykali się przy stole, jedli śniadanie i opuszczali przyjazne cztery kąty, aby zdobyć nowe doświadczenia oraz zarobić na życie. Piękne, idealne życie. Każdy dzień był przewidywalny do granic możliwości. Nie było tam miejsca na spontaniczny wypad nad jezioro, niezapowiedzianą wizytę babci. Wszystko działo się zgodnie z wcześniej ustalonym planem – praca, nauka, zajęcia dodatkowe kształtujące perfekcyjną przyszłość.
Idealnie nieidealni. Sam wychowywałem się w takim środowisku, nieskażonym pomysłowością i wyobraźnią. Snobistycznym i zwracającym uwagę jedynie na grubość portfela. Moi rodzice często organizowali wystawne przyjęcia dla ludzi z wyższych sfer, podczas których próbowali zaplanować przyszłość moją i Billa. Praktycznie w wieku czternastu lat wiedzieliśmy czym będziemy się kiedyś zajmować. Miało być tak pięknie i kolorowo, lecz zaczęła się szkoła średnia. Wiadomo, nowi znajomi, nowe doświadczenia. Wyszliśmy z prywatnej szkoły, o dobrych notowaniach i reputacji, więc trafienie do publicznego piekła było dla nas szokiem. Wpadłem w środowisko patologicznych dzieciaków, którzy uważali się za wielce dorosłych. Zacząłem imprezować i kompletnie olałem naukę. Mój brat ukończył liceum i poszedł na studia a ja nadal tkwiłem w tym gównie, w końcu rezygnując ze średniego wykształcenia. Liczyła się dobra impreza, wódka, piękne, napalone dziewczyny i biała śmierć.
Pieprzony egoista był aktualnie w Los Angeles, a ja leżałem skacowany na dużym łóżku w małej kawalerce. Obok mnie leniwie przeciągało się rudowłose dziewczę, które przyprowadziłem ostatniej nocy. Przyciągnąłem ją do siebie i schowałem twarz w jej włosach, które pachniały kokosową odżywką. Wiedziałem, że niedługo się z nią pożegnam a na jej miejsce przyjdzie kolejna. Potem następna i następna. Byłem bogiem seksu, nigdy nie miałem dość. Dawałem dziewczynom to, czego nie uzyskały od swoich mężczyzn – niegrzeczny, głośny i brutalny seks. Przy mnie nie musiały wstydzić się swoich fantazji i zachcianek, spełniałem je z przyjemnością.
Chwyciłem jej dłoń, na której widniała złota obrączka. Kolejna mężatka szukająca kochanka. Nie pchałem się w taki syf. Wolałem być niezależny, nie chciałem, by był ktoś nade mną. Ktoś kogo rozkazy musiałbym spełniać. Zbliżyłem się do jej karku i zacząłem go delikatnie muskać wargami. Z jej krtani wydobyło się ciche mruknięcie, po czym wtuliła się we mnie bardziej. Przesunąłem dłonie na jej piersi, pozwalając sobie na ściskanie tych, jakże dorodnych piękności. Uwielbiałem być niegrzecznym chłopcem i dominować w łóżku.
Gorący oddech. Spocone ciała, gardłowe jęki. Delikatne dłonie pieszczące moje pośladki. Kilka mocniejszych pchnięć i głośny krzyk pełen podniecenia i radości.
Opadłem zmęczony na pościel, przeciągnąłem się leniwie i chwyciłem paczkę papierosów. Wyciągnąłem jednego z nich i odpaliłem, podczas gdy rudowłosa zbierała się do wyjścia.
-Na komodzie, przy drzwiach wyjściowych leży portfel. Weź odpowiednią sumę. - odezwałem się w momencie, gdy zamykała już drzwi od mojej sypialni.
Z czego żyłem? W głównej mierze z kradzieży i zakładów typu „Jak mi zapłacisz sześćdziesiąt euro to nie podpalę Ci samochodu. Jak mi zapłacisz sto euro to nie doniosę na Ciebie. Jak zapłacisz mi trzysta euro to Cię nie zabiję”. Nie hańbiłem się żadną pracą, bo pieniądze pozyskiwane taką formą wystarczyły mi na alkohol, narkotyki i dziwki.
Jednak potrzebowałem kogoś kim mógłbym się zabawić przez dłuższy czas. Jakąś wystraszoną, niewinną i grzeczną dziewicę, którą mógłbym zaprogramować na swoje zachcianki. Piękną, kształtną i posłuszną.
Porcelanową lalkę, którą mógłbym zniszczyć...
_______________________________________________________________

Dziękuję za wszystkie komentarze pod prologiem :) Nawet nie wiecie jak to motywuje do pracy nad tym opowiadaniem. Mam nadzieję, że Was nie zawiodę i każdy kolejny rozdział będzie coraz ciekawszy. Swoją drogą, chciałabym szczególnie podziękować Psychopath483, bo gdyby nie jej upór to nie zdecydowałabym się powrócić (tak swoją drogą, wszystkiego najlepszego Mała!)
Enjoy and have fun! :)

6 komentarzy:

  1. Jejku, dziękuję! :* Będę Ciebie męczyła do śmierci, pamiętaj! Ja nie odpuszczę! :D Czekam na kolejną część <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! tylko dlaczego tak krótko? jak dla mnie za krótko i nie nasyciłam się. Chcę dłuższe!
    Bohater świetnie przedstawiony. A ja czekam na następny odcinek ale musi być znacznie dłuższy :D

    Całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Odcinek krótki, ale jeszcze bardziej intrygujący niż prolog. Fabuła jest genialna i tak odmienna, że z zapartym tchem czekam na to, co będzie dalej.
    Ściskam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się całkiem dobre opowiadanie!!! :)
    Jestem pod wrażeniem

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem typem człowieka, którego nie znosi Tom. Muszę mieć wszystko poukładane, co do jednej minuty mam zaplanowany dzień i kiedy mi coś nagle wypadnie lub wpadnie, wpadam w furię, bowiem reszta planu idzie w zapomnienie i muszę wszystko na nowo układać. Szkoła średnia, tu dochodzi do największych zmian, to tutaj poznajemy większość skaz młodego pokolenia. Odnoszę wrażenie, że nastawienie Toma do bliźniaka wychodzi z zazdrości, choć sam się do tego nie przyzna przed sobą. Musi przyjść odpowiednia osoba i wskazać mu palcem, gdzie tkwi problem. Stoczył się, ale to środowisko nie jest mu obce, zna je na wylot i to czyni go silniejszym. Zakłady, uwielbiam zakłady innych ludzi, gdyż sama nigdy nie mam dość odwagi, by w jakikolwiek się zaangażować. Potrzebuje lalki, porcelanowej, którą mógłby zniszczyć powoli, ale i skutecznie. Podziwiam jego zapał, ale, Tom, prawdziwi mężczyźni nie bawią się lalkami.

    OdpowiedzUsuń