Krew spływająca po otaczających
mnie ścianach. Szkarłatna ciecz skapująca z moich dłoni wprost na
asfalt. Przerażający krzyk tłukący się bez celu po mojej głowie,
powodujący ból. Trzy postacie nadchodzące z oddali. Szybko
zorientowałem się, że dwie sylwetki należały do mężczyzn,
jedna do kobiety. Po chwili, jakby przez mgłę ujrzałem ich twarze.
Mój snobistyczny brat, chłopak, którego wczoraj pobiłem oraz
piękna, drobna dziewczyna. Ciemna krew spływała po ich
przerażająco bladych ciałach. Zbliżali się do mnie powolnym
krokiem, niczym zombie próbujący złapać ofiarę.
Zacząłem się wycofywać, lecz
potknąłem się o sznurówki i upadłem na ziemię. Krzyk, który
ciągle tłukł się w mojej głowie stawał się coraz głośniejszy
i bardziej przerażający.
Poczułem potworny ból rozrywający
moje ciało od środka. Próbowałem krzyczeć, lecz głos uwiązł
mi w gardle. Zacząłem gorączkowo szamotać się na ulicy, jakbym
dostał ataku epilepsji. Pierwszy raz w życiu cholernie się bałem.
Bałem się przedwczesnej śmierci z rąk mojego brata i dwóch osób,
których nie znałem. Ironią było to, że codziennie pozbawiałem
życia wiele osób, które po prostu stanęły w nieodpowiednim
czasie na mojej drodze.
Mocny cios w brzuch.
Za nim kolejny i kolejny. Skuliłem
się, by moje ciało otrzymywało jak najmniej obrażeń. Bez
skrupułów kopali, wyzywali, pluli. Kolejne krwiaki pokrywające
moją skórę. Byłem bezradny, poddawałem się im jak lalka. Mogli
zrobić ze mną wszystko...
Byłem o mały włos od utraty
przytomności. Próbowałem wołać o pomoc, lecz nawet najcichszy
jęk nie wydobył się z mojego gardła.
Bolesna śmierć wyciągnęła swoje
kościste palce w moim kierunku, zabierając oddech i bicie serca.
Wtuliłem twarz w jej dłonie i odszedłem razem z nią...
Obudziłem się
zlany potem.
Papieros za
papierosem. Chwilę później na ziemi wylądowała pusta paczka.
Podniosłem się z materaca, założyłem spodnie i wyszedłem z
mieszkania głośno trzaskając drzwiami.
Kokaina, biała
przyjaciółka.
Trzy idealnie
proste kreski i zapomniałem o chorym śnie. Krew w moich żyłach
buzowała, czułem się jak Bóg. Pan i władca tego całego syfu
jakim był świat. Decydowałem o każdym ludzkim istnieniu. Miałem
kaprys, by aktualnie kogoś pozbawić zdrowia, a może nawet życia.
Rozejrzałem się uważnie wokół. Moją uwagę przykuł wysoki
brunet o jasnej cerze i dłuższych włosach. Siedział na schodkach
prowadzących do jednej z kamienic. Opierał brodę o wypielęgnowane
dłonie. Jego twarz pokryta była dużą ilością fluidu a powieki
umalowane ciemnym cieniem. Pedał. Transwestyta. Cokolwiek, co nie
miało prawa żyć. Bez zbędnych ceregieli podszedłem do niego i
uderzyłem go w twarz. Nie tolerowałem chłopców próbujących
wyglądać jak kobieta. Facet musiał być facetem a nie
zniewieściałym kolesiem uwielbiającym zakupy i piszczącym jak
dziewczyna.
Cios za ciosem,
zakrwawione ciało coraz bardziej kuliło się na schodkach. Błagał
o litość. Nie wysłuchałem jego próśb, kopiąc coraz mocniej,
celując w jego brzuch, plecy, klatkę piersiową. Bez skrupułów
zrzuciłem go ze schodów wprost na pobliską drogę. Wiedziałem, że
tym razem go nie zabiłem. Wystarczył mi fakt, że przez najbliższe
parę miesięcy będzie zamknięty w czterech ścianach i nie będę
musiał oglądać jego zakazanej, pedalskiej mordy.
Byłem bezlitosny.
Ludzie obawiali się mojej obecności. Nikt nie był na tyle odważny,
by stanąć na mojej drodze. Zdobyłem ich szacunek poprzez
zastraszanie i znęcanie się.
Byłem maszyną do
zabijania...
*
Dziwka,
szmata, kurwa.
Posłuszna
zdzira. Tych słów najczęściej używali klienci. Bili, poniżali,
pieprzyli. Dla nich byłam podgatunkiem człowieka. Liczyły się
moje usta, piersi, nogi, tyłek i zdolność do głośnego orgazmu.
Każdy z nich miał wygórowane wymagania, które usprawiedliwiał
słowami „płacę, wymagam”. Byłam kurwą, nikt mnie nie
szanował. Szef traktował jak szmatę, rzucał wyzwiskami na prawo i
lewo, gdy mój zarobek był zbyt niski danego dnia. Nie mogłam mieć
własnego zdania. Gdy coś nie szło po jego myśli katował mnie,
zamykał w ciemnej, zimnej piwnicy. To on ustalał mi liczbę
klientów, zawoził mnie na miejsce spotkania. Byłam jego dziwką a
on moim alfonsem.
Kolejny
facet, kolejne zachcianki, które musiałam spełnić.
-Masz
jęczeć, słyszysz? - sapnął otyły mężczyzna, uderzając mnie z
całej siły w pośladek.
Wymuszone
jęki wydobywały się z mojego gardła zagłuszając skrzypienie
łóżka. Brutalność – słowo, które idealnie oddawało to
intymne zbliżenie.
Trzy
westchnienia, parę mocnych pchnięć i lepiące się ciało.
Pośladki umazane białą mazią, szybki, głośny oddech. Wielkie,
spocone dłonie macające moje piersi, usta szepczące mi do ucha
nieprzyzwoite słowa. Zadowolony z siebie mężczyzna wstał, ubrał
się i wychodząc zostawił odpowiednią sumę.
Dwieście
euro.
Na taką
kwotę zostałam wyceniona przez szefa. Zawierała ona wszystkie
usługi, od seksu oralnego, poprzez anal na klasycznym kończąc.
Klienci z wielką niechęcią używali prezerwatyw, lecz zmuszałam
ich do tego. Nie dopuszczałam do siebie możliwości, by znowu być
matką, zwłaszcza na takim etapie mojego życia. Ponowne, celowe
zabicie dziecka również nie wchodziło w rachubę.
Podniosłam
się ze skrzypiącego łóżka i udałam się do łazienki, by pod
prysznicem zmyć hańbę i obrzydzenie do samej siebie. Ciągle
wierzyłam w lepsze jutro. Byłam naiwną dziewczyną, którą bawią
się mężczyźni. Piękną, porcelanową lalką, którą każdy
chciał zniszczyć...
_______________________________________________________________
Pomiędzy pieczeniem jednej babki, a sernika wpadam do Was na chwilę podzielić się nowym rozdziałem w ramach nadchodzących świąt :)
Co do komentarzy pod Chapterem 2, a konkretniej tym o "Lalce" Buczi. Czytałam, owszem, ale mój Psychopata nie ma i nigdy nie miał na celu być odwzorowaniem tej historii. Motyw może i podobny, ale powstał on w parę dobrych lat po jedynym (przeze mnie) przeczytaniu historii Buczi. Żadnych zdań nie kopiowałam :)
Druga sprawa - tak, Tom jest skurwielem i ma coś nie tak z psychiką. Konkretny powód jego działań poznacie niedługo :)
So... Enjoy and have fun.
Buziaczki i Wesołych Świąt
Allein
Tak dokładniej między robieniem sałatki a żurku ;) haha znalazłam czas aby przeczytać ten rozdział i nie żałuję bo wciągasz mnie co raz bardziej w swoją opowieść! Czekam na następny i wesołych Świąt! :D
OdpowiedzUsuńa ja mam takie pytanie: Czy to będzie twincest? nie ukrywam że by mi to odpowiadało :D
OdpowiedzUsuńPrzy każdym odcinku nie mogę otrząsnąć się z tego, co właśnie przeczytałam. Ta katastroficzna wizja moralnego upadku ludzkości jest przerażająca. Nie wyobrażam sobie jak coś takiego mogłoby stać się na prawdę, choć zdaje sobie jednocześnie sprawę, że takie rzeczy się dzieją, są możliwe i jak najbardziej realne. Nie rozumiem jak bardzo trzeba być zdegenerowanym, żeby robić takie rzeczy i mieć takie złowrogie myśli. Naprawdę nie rozumiem.
OdpowiedzUsuńŚciskam i życzę weny.
Udało mi się nadrobić wszystko i jestem tym faktem mocno usatysfakcjonowana.
OdpowiedzUsuńMarzenia senne, sny to nasze najskrytsze marzenia, ale też i lęki. Tom obawia się poniżenia, zhańbienia i odebrania tak zasłużonej mu przecież pozycji w tym świecie. Dręczy mnie tylko jedno, dlaczego boi się Billa, własnego bliźniaka? Przecież nie mają ze sobą kontaktu, nic o nim praktycznie nie wie. Dwie pozostałe osoby są z wiadomych przyczyn w tym śnie, wyrzuty sumienia go zżarły. Jest popsuty na zewnątrz, ale w głębi serca wciąż jest człowiekiem, istotą zdatną do kochania i do empatii. On po prostu doskonale wie, jak to maskować, by nie było widać czułych punktów. Walka ze słabszymi uspokaja go, napawa wyższością, co daje mi chwilę zapomnienia i już zupełnie gubi się w realiach. Narkotyki, jak się ktoś od nich uzależni nie ma bata, jest w stanie zrobić dla nich wszystko. I przykro mi, że taki los spotkał Kaulitza, każdy powinien mieć drugą szansę. I ona mu ją da, muszą tylko na siebie po raz kolejny trafić. Zupełnym przypadkiem. Kobieta, która nie ma poczucia własnej wartości, nie ma szacunku do siebie jest kobietą nieszczęśliwą. Będzie siebie widzieć tak, jak postrzegają ją mężczyźni, bez krzty szacunku, tylko i wyłącznie z pogardą i obrzydzeniem do samej siebie
Dużo cierpliwości Ci życzę i czekam na ciąg dalszy! :3
Przyznam, że jeszcze nigdy w takim tempie nie pochłonęłam żadnego opowiadania ! Bardzo mi zaimponowałaś bogatą treścią jak i samym pomysłem na ciekawą historię :) Zdecydowanie będę tu zaglądać częściej. Pozdrawiam i życzę dużo weny :)
OdpowiedzUsuń