.

.

sobota, 4 kwietnia 2015

Chapter 3

Hollywood Undead - Pain

Krew spływająca po otaczających mnie ścianach. Szkarłatna ciecz skapująca z moich dłoni wprost na asfalt. Przerażający krzyk tłukący się bez celu po mojej głowie, powodujący ból. Trzy postacie nadchodzące z oddali. Szybko zorientowałem się, że dwie sylwetki należały do mężczyzn, jedna do kobiety. Po chwili, jakby przez mgłę ujrzałem ich twarze. Mój snobistyczny brat, chłopak, którego wczoraj pobiłem oraz piękna, drobna dziewczyna. Ciemna krew spływała po ich przerażająco bladych ciałach. Zbliżali się do mnie powolnym krokiem, niczym zombie próbujący złapać ofiarę.
Zacząłem się wycofywać, lecz potknąłem się o sznurówki i upadłem na ziemię. Krzyk, który ciągle tłukł się w mojej głowie stawał się coraz głośniejszy i bardziej przerażający.
Poczułem potworny ból rozrywający moje ciało od środka. Próbowałem krzyczeć, lecz głos uwiązł mi w gardle. Zacząłem gorączkowo szamotać się na ulicy, jakbym dostał ataku epilepsji. Pierwszy raz w życiu cholernie się bałem. Bałem się przedwczesnej śmierci z rąk mojego brata i dwóch osób, których nie znałem. Ironią było to, że codziennie pozbawiałem życia wiele osób, które po prostu stanęły w nieodpowiednim czasie na mojej drodze.
Mocny cios w brzuch.
Za nim kolejny i kolejny. Skuliłem się, by moje ciało otrzymywało jak najmniej obrażeń. Bez skrupułów kopali, wyzywali, pluli. Kolejne krwiaki pokrywające moją skórę. Byłem bezradny, poddawałem się im jak lalka. Mogli zrobić ze mną wszystko...
Byłem o mały włos od utraty przytomności. Próbowałem wołać o pomoc, lecz nawet najcichszy jęk nie wydobył się z mojego gardła.
Bolesna śmierć wyciągnęła swoje kościste palce w moim kierunku, zabierając oddech i bicie serca. Wtuliłem twarz w jej dłonie i odszedłem razem z nią...
Obudziłem się zlany potem.
Papieros za papierosem. Chwilę później na ziemi wylądowała pusta paczka. Podniosłem się z materaca, założyłem spodnie i wyszedłem z mieszkania głośno trzaskając drzwiami.
Kokaina, biała przyjaciółka.
Trzy idealnie proste kreski i zapomniałem o chorym śnie. Krew w moich żyłach buzowała, czułem się jak Bóg. Pan i władca tego całego syfu jakim był świat. Decydowałem o każdym ludzkim istnieniu. Miałem kaprys, by aktualnie kogoś pozbawić zdrowia, a może nawet życia. Rozejrzałem się uważnie wokół. Moją uwagę przykuł wysoki brunet o jasnej cerze i dłuższych włosach. Siedział na schodkach prowadzących do jednej z kamienic. Opierał brodę o wypielęgnowane dłonie. Jego twarz pokryta była dużą ilością fluidu a powieki umalowane ciemnym cieniem. Pedał. Transwestyta. Cokolwiek, co nie miało prawa żyć. Bez zbędnych ceregieli podszedłem do niego i uderzyłem go w twarz. Nie tolerowałem chłopców próbujących wyglądać jak kobieta. Facet musiał być facetem a nie zniewieściałym kolesiem uwielbiającym zakupy i piszczącym jak dziewczyna.
Cios za ciosem, zakrwawione ciało coraz bardziej kuliło się na schodkach. Błagał o litość. Nie wysłuchałem jego próśb, kopiąc coraz mocniej, celując w jego brzuch, plecy, klatkę piersiową. Bez skrupułów zrzuciłem go ze schodów wprost na pobliską drogę. Wiedziałem, że tym razem go nie zabiłem. Wystarczył mi fakt, że przez najbliższe parę miesięcy będzie zamknięty w czterech ścianach i nie będę musiał oglądać jego zakazanej, pedalskiej mordy.
Byłem bezlitosny. Ludzie obawiali się mojej obecności. Nikt nie był na tyle odważny, by stanąć na mojej drodze. Zdobyłem ich szacunek poprzez zastraszanie i znęcanie się.
Byłem maszyną do zabijania...

*

Dziwka, szmata, kurwa.
Posłuszna zdzira. Tych słów najczęściej używali klienci. Bili, poniżali, pieprzyli. Dla nich byłam podgatunkiem człowieka. Liczyły się moje usta, piersi, nogi, tyłek i zdolność do głośnego orgazmu. Każdy z nich miał wygórowane wymagania, które usprawiedliwiał słowami „płacę, wymagam”. Byłam kurwą, nikt mnie nie szanował. Szef traktował jak szmatę, rzucał wyzwiskami na prawo i lewo, gdy mój zarobek był zbyt niski danego dnia. Nie mogłam mieć własnego zdania. Gdy coś nie szło po jego myśli katował mnie, zamykał w ciemnej, zimnej piwnicy. To on ustalał mi liczbę klientów, zawoził mnie na miejsce spotkania. Byłam jego dziwką a on moim alfonsem.
Kolejny facet, kolejne zachcianki, które musiałam spełnić.
-Masz jęczeć, słyszysz? - sapnął otyły mężczyzna, uderzając mnie z całej siły w pośladek.
Wymuszone jęki wydobywały się z mojego gardła zagłuszając skrzypienie łóżka. Brutalność – słowo, które idealnie oddawało to intymne zbliżenie.
Trzy westchnienia, parę mocnych pchnięć i lepiące się ciało. Pośladki umazane białą mazią, szybki, głośny oddech. Wielkie, spocone dłonie macające moje piersi, usta szepczące mi do ucha nieprzyzwoite słowa. Zadowolony z siebie mężczyzna wstał, ubrał się i wychodząc zostawił odpowiednią sumę.
Dwieście euro.
Na taką kwotę zostałam wyceniona przez szefa. Zawierała ona wszystkie usługi, od seksu oralnego, poprzez anal na klasycznym kończąc. Klienci z wielką niechęcią używali prezerwatyw, lecz zmuszałam ich do tego. Nie dopuszczałam do siebie możliwości, by znowu być matką, zwłaszcza na takim etapie mojego życia. Ponowne, celowe zabicie dziecka również nie wchodziło w rachubę.
Podniosłam się ze skrzypiącego łóżka i udałam się do łazienki, by pod prysznicem zmyć hańbę i obrzydzenie do samej siebie. Ciągle wierzyłam w lepsze jutro. Byłam naiwną dziewczyną, którą bawią się mężczyźni. Piękną, porcelanową lalką, którą każdy chciał zniszczyć... 
_______________________________________________________________

Pomiędzy pieczeniem jednej babki, a sernika wpadam do Was na chwilę podzielić się nowym rozdziałem w ramach nadchodzących świąt :) 
Co do komentarzy pod Chapterem 2, a konkretniej tym o "Lalce" Buczi. Czytałam, owszem, ale mój Psychopata nie ma i nigdy nie miał na celu być odwzorowaniem tej historii. Motyw może i podobny, ale powstał on w parę dobrych lat po jedynym (przeze mnie) przeczytaniu historii Buczi. Żadnych zdań nie kopiowałam :)
Druga sprawa - tak, Tom jest skurwielem i ma coś nie tak z psychiką. Konkretny powód jego działań poznacie niedługo :)

So... Enjoy and have fun.
Buziaczki i Wesołych Świąt
Allein

5 komentarzy:

  1. Tak dokładniej między robieniem sałatki a żurku ;) haha znalazłam czas aby przeczytać ten rozdział i nie żałuję bo wciągasz mnie co raz bardziej w swoją opowieść! Czekam na następny i wesołych Świąt! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja mam takie pytanie: Czy to będzie twincest? nie ukrywam że by mi to odpowiadało :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przy każdym odcinku nie mogę otrząsnąć się z tego, co właśnie przeczytałam. Ta katastroficzna wizja moralnego upadku ludzkości jest przerażająca. Nie wyobrażam sobie jak coś takiego mogłoby stać się na prawdę, choć zdaje sobie jednocześnie sprawę, że takie rzeczy się dzieją, są możliwe i jak najbardziej realne. Nie rozumiem jak bardzo trzeba być zdegenerowanym, żeby robić takie rzeczy i mieć takie złowrogie myśli. Naprawdę nie rozumiem.
    Ściskam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Udało mi się nadrobić wszystko i jestem tym faktem mocno usatysfakcjonowana.
    Marzenia senne, sny to nasze najskrytsze marzenia, ale też i lęki. Tom obawia się poniżenia, zhańbienia i odebrania tak zasłużonej mu przecież pozycji w tym świecie. Dręczy mnie tylko jedno, dlaczego boi się Billa, własnego bliźniaka? Przecież nie mają ze sobą kontaktu, nic o nim praktycznie nie wie. Dwie pozostałe osoby są z wiadomych przyczyn w tym śnie, wyrzuty sumienia go zżarły. Jest popsuty na zewnątrz, ale w głębi serca wciąż jest człowiekiem, istotą zdatną do kochania i do empatii. On po prostu doskonale wie, jak to maskować, by nie było widać czułych punktów. Walka ze słabszymi uspokaja go, napawa wyższością, co daje mi chwilę zapomnienia i już zupełnie gubi się w realiach. Narkotyki, jak się ktoś od nich uzależni nie ma bata, jest w stanie zrobić dla nich wszystko. I przykro mi, że taki los spotkał Kaulitza, każdy powinien mieć drugą szansę. I ona mu ją da, muszą tylko na siebie po raz kolejny trafić. Zupełnym przypadkiem. Kobieta, która nie ma poczucia własnej wartości, nie ma szacunku do siebie jest kobietą nieszczęśliwą. Będzie siebie widzieć tak, jak postrzegają ją mężczyźni, bez krzty szacunku, tylko i wyłącznie z pogardą i obrzydzeniem do samej siebie
    Dużo cierpliwości Ci życzę i czekam na ciąg dalszy! :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam, że jeszcze nigdy w takim tempie nie pochłonęłam żadnego opowiadania ! Bardzo mi zaimponowałaś bogatą treścią jak i samym pomysłem na ciekawą historię :) Zdecydowanie będę tu zaglądać częściej. Pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń